Archiwum dla kategorii: ‘Wędrówki po Tatrach Wysokich’
Buczynowe Turnie
Ćwierć wieku temu. Któż może pojąć, jak młode serce rwie się do przygody, kiedy krew i marzenia grają w zgodnym duecie, a za oknem Leonówki słońce jak chiński lampion wstaje nad owianymi błękitną mgłą Tatrami. Pobudka o świcie. Krótkie śniadanie i szybka decyzja: Skrajny Granat, Orla Baszta, Buczynowe Turnie i Krzyżne.
Wyruszam samotnie, przepojony odwagą i zapałem. Bez wysiłku docieram do Doliny Gąsienicowej, podziwiając po drodze widoki ze Skupniowego Upłazu i Przełęczy między Kopami. Składam obowiązkową wizytę w Murowańcu. Wtedy jeszcze jest to schronisko “zgrzebne”, kultowe, tchnące historią, tradycją, duchem Tatr. Niezwykli ludzie, niezwykły moment. Droga do Czarnego Stawu Gąsienicowego przypomina spacer po ogrodach Edenu. Zapach rozgrzanych słońcem kosodrzewin, koncert pszczół. Pojedynek świerszczy z motylami niesie mnie jak na skrzydłach. Błękit stawu kontrastuje z zielenią stoków. Bajka. Mijam po drodze ludzi, których chciałbym uściskać. Tak jak ja zafascynowanych miejscem i chwilą.
Małołączniak
Dawno, dawno temu. Sierpień w Tatrach. Wymarzony, czasem kapryśny. Zniewalający kolorytem. Zachwycający mglistą zapowiedzią jesieni. Dla nastolatka to prowokacja. I inspiracja. Idziemy na Małołączniak!
Plecaki pełne wyobraźni i najpotrzebniejszych rzeczy. Dolina Małej Łąki upaja wonią świerków, lepiężników, przygody. Przysłop Miętusi otwiera niepowtarzalny widok na Czerwone Wierchy. Dookoła dywan liliowych kwiatów, słońce nad głową. A w duszy orkiestra. Schodzimy do Doliny Miętusiej. Widok Krzesanicy z tej perspektywy zapiera dech w piersiach. Brniemy dalej w tunelu zieleni, wśród koncertu pszczół, baletu motyli, chóru świerszczy.
Jesienne wspomnienie – wycieczka w Tatry.
Jest taka droga w Tatrach, dostępna mniej wprawnym turystom, ale jakże piękna, obfitująca w bajkowe pejzaże. Pozwalająca namacalnie poczuć romantyzm i niezwykły charakter tego cudownego skrawka Ziemi. Myślę o trasie z Kasprowego Wierchu przez Czuby Goryczkowe na Czerwone Wierchy.