Archiwum dla Kwiecień, 2013
Schyłek tatrzańskiego lata
W tym roku powrót pod wierchy sprawił mi przyjemność wyjątkową. Znakomita pogoda i mniejsza – w związku ze zbliżającym się rokiem szkolnym – liczba turystów sprawiły, że mogąc mimo życiowych perturbacji wyrwać się do Zakopanego na ostatni tydzień sierpnia, chłonąłem szczęście w dwójnasób. Nie chodziło o dramaturgię przeżyć – tej ostatnio miałem pod dostatkiem. Raczej o spokój i niezwykły romantyzm pejzaży, właściwych Tatrom u progu września.
Zdecydowałem się delektować ich zachodnią częścią. Strzał w dziesiątkę. Wycieczka hawiarską drogą na Małołączniak, śladem dawnych wspomnień, okazała się spotkaniem z urodą natury w pełni godną miana dzieła sztuki. W drodze z Gronika na Przysłop spotkałem kilka osób. Dalej nie było już nikogo. Dolina Miętusia zachwyca zawsze, chyba że jest mgła lub deszcz. Przy tak niezwykłej przejrzystości powietrza, błękicie nieba i absolutnej ciszy, spotkanie z tym miejscem jest poematem. Tylko Dolina Tomanowa oferuje podobne doznania. Urwiska Krzesanicy, skontrastowane z zielenią świerków i czerwienią hal, nie pozwalały oderwać wzroku.